środa, 3 stycznia 2018

FF Pod Wiatr - 07


07 - 'Wyzwanie'


     Graliśmy w butelkę tak przez godzinę, a Bradley'a jak nie było tak nie ma. 
- Niech ktoś pójdzie go poszukać. - stwierdziła Natalie.
- Nie trzeba, jestem. - odezwała się zguba. 
- Gdzie ty byłeś? - zapytał zmartwiony Connor.
- Odświeżałem się. Okej gramy? - od razu było widać nowego chłopaka. Nie waliło od niego wódą na kilometr i potrafił ustać normalnie w miejscu przez dłużej niż 5 sekund. Czyżby już nie pamiętał, co wydarzyło się godzinę temu? Wygląda na to, że nie, bo obrzucił mnie tym samym złośliwym spojrzeniem co zawsze.

- W sumie to było nudno, więc właśnie kończyliśmy. - oznajmiła Nat właśnie siadającemu na podłodze Bradley'owi między nią, a naszym znajomym, przez co był dosłownie naprzeciw mnie, a ja mogłam dokładnie obserwować jego mimikę twarzy.
- Graliście beze mnie, więc nie mogło nie być nudno. - powiedział z dumą.
- Pff i ta skromność. - dodałam oburzona.
- Nie no tak serio - zaczął któryś z chłopaków z zespołu - To z Brad'em serio nie będzie tak nudno.
- Okej, ja mogę grać. - oznajmiłam patrząc na chłopaka z ironicznym uśmieszkiem. Szczerze mówiąc to byłam ciekawa gry z nim.
- Jak Mary gra to ja też. - powiedzieli niemalże chórem pozostali.
Gra toczyła się i toczyła. Najpierw kręcił Tris i wypadło na Natalie. Miała wyzwanie, żeby pójść do jakiegoś randomowego chłopaka i zatańczyć z nim. Potem na James'a, który dostał pytanie. Po jakimś czasie butelką kręcił Conn. Widziałam w oczach chłopaka z loczkami, że chce żeby wypadło na niego. Ja się wręcz modliłam, żeby nie wypadło na mnie.
... - wszyscy patrzyli jak butelka po jakimś gazowanym napoju kręci się w środku wytworzonego przez nas koła. Wypadło na Bradley'a. Widziałam iskierki w jego oczach, a potem jak razem z Connor'em uśmiechają się do siebie.
- Wyzwanie. - stwierdził od razu.
- Hmm... Wybierz jedną dziewczynę i wyznaj jej miłość, ale to nie może być Natalie. - Bradley na to zdanie znacząco się uśmiechnął i rozglądnął po sali w której siedzieliśmy, w poszukiwaniu dziewczyny do jego wyzwania. Chociaż byłam przekonana, że wybierze mnie on zupełnie omijał mnie wzrokiem. W pomieszczeniu były 4 dziewczyny, z których znałam dwie. Siebie i Natalie.
- Okej, Amy. - chłopak wstał i poszedł usiąść koło brązowookiej brunetki. Wszyscy patrzyli na niego uważnie, łącznie ze mną.
- Okej, dawaj Brad. - od razu przypomniało mi się zdanie 'dla przyjaciół Brad, ale ty mów do mnie Bradley.' Racja, od tamtej pory ani razu nie powiedziałam tak do niego. Nie chce, to nie.
Chłopak siadł koło niejakiej Amy i wziął jej rękę. Zaczął mówić jakieś ckliwe słowa typu 'zawsze marzyłem aby ci to powiedzieć, nie wiem jak wyrazić moje uczucia do ciebie' no i najważniejsze 'kocham cię Amy'. Mówił to z takim przekonaniem i błysku w oku, że prawie bym mu uwierzyła. Dziewczyna już po pierwszych dwóch zdaniach zrobiła się cała czerwona, a ja wściekła. Po chwili przybliżył się do niej, widocznie chcąc ją pocałować. Uniosłam wysoko brwi, co chyba zauważył każdy tam obecny i zaczęłam się wiercić nie chcąc tego widzieć. Czyżbym była zazdrosna? Sama w to nie wierzę. Ich usta były coraz bliżej siebie, a ja robiłam się coraz bardziej wściekła. Widocznie naprawdę nie pamiętał co wydarzyło się kilka godzin temu przed klubem. Nie wytrzymałam. Wstałam i wyszłam z pomieszczenia. Nie wiem jak zareagowali. Nie wiem jakie mieli miny. Nie wiem czy w końcu się pocałowali. W tamtej chwili tylko marzyłam o tym by być już w swoim pokoju i iść spać.
- Mary, hej! Stój! - odwróciłam się. - Gdzie idziesz? - zapytała zmartwiona przyjaciółka.
- Do domu.
- Dlaczego wyszłaś?
- Hmm.. Domyśl się.
- Nie myślałam, że Brad tak na ciebie zadziała.
- Też tak nie myślałam.
- W domu opowiesz mi co się stało, chodź.




____________________________________________________________

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz