poniedziałek, 8 stycznia 2018

FF Pod Wiatr - 08


08 - 'Jesteś zazdrosna?'



     Od urodzin Natalie minął tydzień. Nic ciekawego w moim życiu się nie wydarzyło, całe dnie spędzałam na uczelni, a gdy wracałam to szłam spać. Wczoraj pojechałam po Emily do cioci, pożegnałam się z nią i odwiozłam ją do domu rodzinnego, moja mama bardzo się ucieszyła. A żaden z chłopaków nawet się nie odezwał po imprezie. Dziś jest znowu sobota, co oznacza, że mam wolne. Nat już wcześniej wyszła, bo poszła się spotkać z Rick'iem. Cały dzień leżę w łóżku i zastanawiam się co będę dziś robić i  dalej nie mam pojęcia.

*Dzz dzzz* - dźwięk dzwonka do drzwi od razu wyrwał mnie z moich rozmyśleń. Chociaż byłam w piżamie to i tak poszłam otworzyć, bo byłam pewna, że to listonosz z paczką w której jest bluza, zamówiona przez moją przyjaciółkę.
- Hej, mogę wejść? - moim oczom ukazała się dobrze znana mi postać. Był to Bradley.
- Natalie nie ma. - oznajmiłam z pogardą. Dalej byłam na niego zła, chociaż tak naprawdę nie miałam o co.
- Przyszedłem do ciebie. Tak w ogóle to fajna piżama. - to prawda, że nie wyglądałam akurat zbyt dobrze. Moja piżama była niebieska, jednoczęściowa z motywem pandy.
- Do mnie? - patrzył na mnie oczekując, że go wpuszczę do środka. - Wejdź.
- usiadł na jednym z białych krzeseł w środkowej części połączonej z kuchnią, jadalnią i salonem.
- Więc o czym chcesz ze mną rozmawiać?
- O tym co wydarzyło się na urodzinach Natalie.
- A co wydarzyło się na urodzinach Natalie?
- Wiesz co... - moja twarz stała się dziwnie gorąca. - O tym chce porozmawiać.
- A więc mów, słucham.
- Więc, wiem, że byłem pijany gdy graliśmy w butelkę, ale i tak wszystko pamiętam. - przeszedł mnie dreszcz ulgi gdy usłyszałam, że mówi tylko o grę w butelkę. - Nie wiem, czemu uciekłaś, ale myślę, że to ma związek ze mną i tym wyzwaniem, więc mam proste pytanie.
- Może po prostu źle się poczułam? - chyba na wieść, że mam zaraz widzieć śliniącą się parę.
- Serio? - uniósł brew.
- Dobra, jakie to pytanie. Serio nie mam na ciebie całego dnia
- Czy ty może byłaś zazdrosna? - moja twarz znowu stała się nagrzana i czerwona.
- Hahaha, zazdrosna? O ciebie? Masz zbyt wielką wyobraźnie mój drogi. - uśmiechnął się.
- Czerwienisz się... - dalej się uśmiechał i patrzył na mnie tym zadziornym wzrokiem, a ja dałam głowę w dół.
- Po prostu mi gorąco.
- Tak, tak, oczywiście. Spoko, też bym był zazdrosny o ciebie jakby ktoś chciałby cię pocałować. - nie wierzę, że to powiedział i sądząc po jego minie on też.
- Haha. - zaśmiałam się, zupełnie nieświadomie i niechcący.
- Tak naprawdę wiem, że nasz początek nie był zbyt miły ale nie chcę się z tobą już spinać. - słuchałam uważnie, ale nie odpowiadałam. Po krótkim milczeniu znowu się odezwał.
- Dobra, ja już pójdę, bo sądząc po tym co mówiłaś, masz już plany.
- Tak, mam.
- Ale dasz mi twój numer?
- Hahaha, chyba śnisz.
- Rozumiem, w takim razie ja ci dam swój. Pisz jak chcesz. - co on taki miły się zrobił? Zanim wyszedł wyciągnął ręce na przytulasa, a ja tylko mu pomachałam. Chyba nie myśli, że będzie tak łatwo. Niech sobie najpierw przypomni co działo się wcześniej na imprezie.

***
Jest 17:00, a ja dalej siedzę w domu sama i nic nie robię. Jak tak dalej pójdzie to nabawię się depresji. Chcę gdzieś wyjść ale za bardzo nie mam z kim. Większość moich znajomych ma już zajęty dzień i nie ma szans na spotkanie się z nimi. Pozostała mi tylko jedna osoba - Bradley. Właściwie to tak, miałam ochotę się z nim spotkać i pożartować, ale byłam na niego dalej zła. Mimo wszystko poszłam po kartkę z zapisanym jego numerem i postanowiłam napisać. W końcu robię to dla siebie, nie dla niego no nie?

/SMS/





______________________________________________
Thanks for reading! To the next! ❤

środa, 3 stycznia 2018

#3


#me 



FF Pod Wiatr - 07


07 - 'Wyzwanie'


     Graliśmy w butelkę tak przez godzinę, a Bradley'a jak nie było tak nie ma. 
- Niech ktoś pójdzie go poszukać. - stwierdziła Natalie.
- Nie trzeba, jestem. - odezwała się zguba. 
- Gdzie ty byłeś? - zapytał zmartwiony Connor.
- Odświeżałem się. Okej gramy? - od razu było widać nowego chłopaka. Nie waliło od niego wódą na kilometr i potrafił ustać normalnie w miejscu przez dłużej niż 5 sekund. Czyżby już nie pamiętał, co wydarzyło się godzinę temu? Wygląda na to, że nie, bo obrzucił mnie tym samym złośliwym spojrzeniem co zawsze.

- W sumie to było nudno, więc właśnie kończyliśmy. - oznajmiła Nat właśnie siadającemu na podłodze Bradley'owi między nią, a naszym znajomym, przez co był dosłownie naprzeciw mnie, a ja mogłam dokładnie obserwować jego mimikę twarzy.
- Graliście beze mnie, więc nie mogło nie być nudno. - powiedział z dumą.
- Pff i ta skromność. - dodałam oburzona.
- Nie no tak serio - zaczął któryś z chłopaków z zespołu - To z Brad'em serio nie będzie tak nudno.
- Okej, ja mogę grać. - oznajmiłam patrząc na chłopaka z ironicznym uśmieszkiem. Szczerze mówiąc to byłam ciekawa gry z nim.
- Jak Mary gra to ja też. - powiedzieli niemalże chórem pozostali.
Gra toczyła się i toczyła. Najpierw kręcił Tris i wypadło na Natalie. Miała wyzwanie, żeby pójść do jakiegoś randomowego chłopaka i zatańczyć z nim. Potem na James'a, który dostał pytanie. Po jakimś czasie butelką kręcił Conn. Widziałam w oczach chłopaka z loczkami, że chce żeby wypadło na niego. Ja się wręcz modliłam, żeby nie wypadło na mnie.
... - wszyscy patrzyli jak butelka po jakimś gazowanym napoju kręci się w środku wytworzonego przez nas koła. Wypadło na Bradley'a. Widziałam iskierki w jego oczach, a potem jak razem z Connor'em uśmiechają się do siebie.
- Wyzwanie. - stwierdził od razu.
- Hmm... Wybierz jedną dziewczynę i wyznaj jej miłość, ale to nie może być Natalie. - Bradley na to zdanie znacząco się uśmiechnął i rozglądnął po sali w której siedzieliśmy, w poszukiwaniu dziewczyny do jego wyzwania. Chociaż byłam przekonana, że wybierze mnie on zupełnie omijał mnie wzrokiem. W pomieszczeniu były 4 dziewczyny, z których znałam dwie. Siebie i Natalie.
- Okej, Amy. - chłopak wstał i poszedł usiąść koło brązowookiej brunetki. Wszyscy patrzyli na niego uważnie, łącznie ze mną.
- Okej, dawaj Brad. - od razu przypomniało mi się zdanie 'dla przyjaciół Brad, ale ty mów do mnie Bradley.' Racja, od tamtej pory ani razu nie powiedziałam tak do niego. Nie chce, to nie.
Chłopak siadł koło niejakiej Amy i wziął jej rękę. Zaczął mówić jakieś ckliwe słowa typu 'zawsze marzyłem aby ci to powiedzieć, nie wiem jak wyrazić moje uczucia do ciebie' no i najważniejsze 'kocham cię Amy'. Mówił to z takim przekonaniem i błysku w oku, że prawie bym mu uwierzyła. Dziewczyna już po pierwszych dwóch zdaniach zrobiła się cała czerwona, a ja wściekła. Po chwili przybliżył się do niej, widocznie chcąc ją pocałować. Uniosłam wysoko brwi, co chyba zauważył każdy tam obecny i zaczęłam się wiercić nie chcąc tego widzieć. Czyżbym była zazdrosna? Sama w to nie wierzę. Ich usta były coraz bliżej siebie, a ja robiłam się coraz bardziej wściekła. Widocznie naprawdę nie pamiętał co wydarzyło się kilka godzin temu przed klubem. Nie wytrzymałam. Wstałam i wyszłam z pomieszczenia. Nie wiem jak zareagowali. Nie wiem jakie mieli miny. Nie wiem czy w końcu się pocałowali. W tamtej chwili tylko marzyłam o tym by być już w swoim pokoju i iść spać.
- Mary, hej! Stój! - odwróciłam się. - Gdzie idziesz? - zapytała zmartwiona przyjaciółka.
- Do domu.
- Dlaczego wyszłaś?
- Hmm.. Domyśl się.
- Nie myślałam, że Brad tak na ciebie zadziała.
- Też tak nie myślałam.
- W domu opowiesz mi co się stało, chodź.




____________________________________________________________

środa, 27 grudnia 2017

Wyznanie życia.


PRZEPRASZAM, ALE MUSZĘ TO TU NAPISAĆ. JESTEM TAK CHOLERNIE GŁODNA, A NIE CHCE MI SIĘ IŚĆ NA DÓŁ PO JEDZENIE BO JEST 00:47 :((((
SAD SAD SAD.

FF Pod Wiatr - 06


06 - Więcej nie piję



Bradley pov's.

Natalie ma dziś urodziny. Zaprosiła mnie, chłopaków i wielu fajnych znajomych, więc może być fajnie. Będzie jeszcze ta Mary. Hahah tak, będzie ciekawie.

***
Przyszedłem wcześniej. Może przyjaciółka mojej siostry też przyjdzie wcześniej, chciałbym ją trochę powkurzać. Rozglądam się po klubie ale nie widzę ani Mary, ani Natalie, ani chłopaków. Chwila...
James!

***
Oto i ona. Nasza gwiazda. Mary. Patrzę na nią ukrywając zachwyt, bo Natalie stoi koło mnie i moi znajomi. Patrzę na nią i jej piękną, czarną, koronkową sukienkę, która idealnie leży na jej zgrabnej figurze. Widzę też, że ma dziś mocniejszy makijaż w którym wygląda olśniewająco. Ale jedna rzecz mi się nie podoba, nie rozumiem czemu spięła swoje falowane włosy. Brad stop. Nie podoba ci się jak wygląda. I przy tym zostań.

Siedzi tam przy barze, może podejdę.
- Myślałem, że się bardziej postarasz. - natychmiast odwróciła głowę w moją stronę, chyba się przestraszyła.
- Czego chcesz glonie? - powiedziała w nieprzyjemny sposób.
- Myślałem, że się bardziej postarasz i że będziesz wyglądać lepiej niż tylko źle. Chociaż w twoim przypadku to nawet dobrze. - widzę jak bardzo się zezłościła po tych słowach, co mi się cholernie spodobało, ale nagle zmieniła minę.
- ... Podoba ci się... Hahaha jesteś taki przewidywalny. - znieruchomiałem. 
- Nie podoba mi się. - poważnie Bradley? Stać cię na więcej.
- Błagam cię, nie pogrążaj się. Wiem, że trudno ci powiedzieć komplement, nie wiem, może masz zbyt niskie poczucie pewności siebie. Nie martw się zrozumiałam. Teraz wybacz, idę znaleźć jakiegoś przystojniaka do tańca. Przystojniaka, więc to nie możesz być ty. - zabolało. Dlaczego się nie obroniłem? Brad co z tobą? Weź się w garść.
- Cieszysz się jak żyd z pejsów. - już odeszła. Może to i lepiej. Co to w ogóle za tekst? To wszystko przez to, że z Tristanem zawsze walimy do siebie nawzajem te niby pociski jak dzieci z podstawówki i teraz przychodzą mi do głowy dziwne rzeczy. Poszła do Connor'a. Chyba się we mnie gotuje. 'Przystojniaka do tańca' żałosne. Ale się dzisiaj nachleję.

Po kilku kieliszkach, czułem, że nie mogę ustać w miejscu. Niby wiedziałem co się dzieję, ale nie do końca. Zobaczyłem James'a i Tris'a jak tańczą, więc do nich podszedłem. Nie wiem jak to się stało ale nagle znalazłem się w zupełnie innym miejscu - niedaleko Conn'a i Mary. Nie mogłem się powstrzymać, żeby jej nie chwycić w talii i z nią nie zatańczyć. Próbowała się wyrwać, ale dalej ją mocno trzymałem. Złapałem ją za rękę.
- Hej! Gdzie mnie prowadzisz? - zapytała.
- Na pole.
- Po co?
- Żeby się przewietrzyć? - odpowiedziałem ironicznie, po co ona zadaje tyle pytań?
- Przewietrzyć? 
- Możesz nie zadawać tyle pytań? - odpowiedziałem pytaniem na pytanie.
Wyszliśmy przed budynek. Zdjąłem jej spinkę z włosów, a one opadły wolno na ramiona. Ręce położyłem po obu stronach jej głowy i patrzyłem jej w oczy.
- Kłamałem, wyglądasz zajebiście.
- Bradley, odsuń się, jesteś pijany. 
- Jestem pijany, ale wiem co robię.
- Nie sądzę. 
Przybliżyłem usta do jej szyi i chciałem ją pocałować. Pachniała nieziemsko, to było coś jak wanilia, albo cytryna, albo to i to. Nie protestowała, widocznie jej się to podobało, pewnie dlatego, że była tak samo pijana jak ja. Niestety, ktoś mi przerwał.
- Tu jesteście! - jakiś głos krzyknął w naszą stronę, a ja natychmiast oderwałem się dziewczyny. Na szczęście osoba, która to powiedziała, nic nie widziała. To był Tristan. - Szukamy was cały czas. Chodźcie gramy w butelkę. 
- Pewnie. - stwierdziła dziewczyna.


- Przyjdę za chwilę, tylko skoczę do łazienki. 
Chciałem iść od razu z nimi do pokoju, ale czułem, że nie dojdę. Musiałem najpierw ochłonąć po tym co się wydarzyło przed chwilą. Po co ja to zrobiłem? Przecież nawet jej nie lubię. W dodatku wcześniej nieźle mnie wkurzyła. Mam nadzieję, że jest na tyle pijana, że o wszystkim do jutra zapomni. 

***
Minęła godzina, a ja dalej wszystko pamiętałem. Zaskakujące, ale zawsze tak jest. Jak czegoś nie chcę pamiętać to to nie chce wyjść z mojej głowy i na odwrót. Jak nie chcę czegoś zapominać to po kilku minutach nie wiem o czym myślałem, to takie typowe. Wiem, że oni jeszcze grają w tą pieprzoną butelkę, chciałem tam iść, żeby nie myślała... Żeby oni nie myśleli, że leże gdzieś nieprzytomny jak żul. Chociaż w sumie tak było. Kilka razy się potoczyłem, kilka razy zatrzymały mnie jakieś laski, ale w końcu doszedłem do tego pokoju. Pierdziele, więcej nie piję.

- Niech ktoś pójdzie go poszukać. - stwierdziła Natalie.
- Nie trzeba, jestem. 
- Gdzie ty byłeś? - zapytał zmartwiony Connor.
- Odświeżałem się. Okej gramy? - naprawdę czułem się lepiej, albo tylko chciałem stwarzać takie pozory. Od razu gdy zobaczyłem jak Mary na mnie patrzy, rzuciłem jej to samo krzywe spojrzenie co zawsze. Nie chciałem, żeby wiedziała, że pamiętam. Sam nie chciałem pamiętać.

______________________________________________________
Nawalony Brad hahah, nie mogę 😆😆 Dziękuję za czytanie <3

poniedziałek, 25 grudnia 2017

FF Pod Wiatr - 05



05 - Wyglądasz zajebiście



     Ciepły dzień jak na grudzień, za ciepły jak na zimę. Cały śnieg już stopniał. Szkoda. Śnieg to jedna z rzeczy która daje mi radość. Jest piękny. Dziś są urodziny Natalie, robi imprezę. Będzie dużo naszych znajomych, gdyby nie było jej popierdolonego brata powiedziałabym, że to impreza na którą czekałam. Niestety będzie.
     Postanowiłam, jak to ja, najpierw się ubrać w coś wygodnego:




     Ubrałam jakieś rurki i koszulkę z napisem 'Lonely', a włosy związałam w kucyk. Impreza zaczyna się dopiero o 18, a jest 8:30, więc mam dość sporo czasu, żeby się ogarnąć. Muszę najpierw odwieźć Emily do cioci, bo obiecała jej, że spędzi u niej weekend. To znaczy nie ja ją odwieźć tylko jakiś kierowca. Chociaż mam 18 lat to nie mam jeszcze prawa jazdy. Tak, jeszcze... Zamierzam sobie zrobić, ale uważam, że na razie nie jest mi potrzebne, bo i tak na auto mnie nie stać. Albo po prostu sobie wmawiam bo mi się nie chce.

***

- Moje piękne! - powiedziała z uśmiechem na ustach ciocia. - W końcu, czekaliśmy na was. Zrobiłam obiad. Wejdźcie.
- Kurde, ciociu. Tak dawno tu nie byłam. - po wejściu rozglądałam się po salonie. Ściany były pomalowane na żółto, wszystkie meble były wykonane z dość jasnego drewna. Całość wyglądała bardzo przytulnie. - Pięknie pachnie obiadem.
- Cieszę się kochane. Emily, Sam jest na górze, idź do niej, jeśli chcesz. - ciocia po raz z kolejny raz z uśmiechem skierowała słowa do mojej siostrzyczki. Samantha to córka mojej cioci. Jest starsza od Emily o 2 lata ale zawsze się świetnie dogadywały. Ciocia Agatha jest dla mnie jak druga matka. Zawsze się mną opiekowała i moją siostrą, wspaniała kobieta. Po przepysznym obiedzie i długiej rozmowie z ciocią i wujkiem pożegnaliśmy się bo musiałam wracać do domu.
- Dziękuję ciociu za gościnę i w ogóle za wszystko. - powiedziałam z wielkim uśmiechem.
- Kochana, nie ma za co, wiesz, że zawsze możesz do nas przyjechać.
- Tak dziękuję. - przytuliłam ciocię i wujka na pożegnanie. - Pa Emily, masz być grzeczna.
- Zawsze jestem grzeczna.

***

Podróż w tą, z powrotem i pobyt u cioci zajął dobre 6 godzin, więc była już 16. Gdy wybiła 17:30 zaczęłam swoje przygotowania do imprezy. Natalie nie było w domu, a była w klubie gdzie miała odbyć się jej impreza urodzinowa. Postanowiłam ubrać czarną koronkową sukienkę, a do tego czarne dość wysokie szpilki. Jako że byłam bardzo, ale to bardzo niska mogłam sobie na to pozwolić. Włosy związałam w luźny kok, a mój makijaż był wyjątkowo mocny. Po godzinie i kilku minutach byłam już gotowa by wyjść.

~ w klubie ~

- O matko ile ludzi. - powiedziałam szukając wzrokiem mojej przyjaciółki. Jak zwykle byłam spóźniona. Schodząc po schodach zauważyłam jak kilka osób mi się przyglądało w tym James i Tristan.
- Mary, wyglądasz cudownie. - stwierdził James, który miał założone dosyć ciasne spodnie i bordową koszule.
- Dzięki James, ty też, pasuje ci ta koszula. - uśmiechnęłam się. - Widziałeś może Natalie?
- Tak, stoi tam. - wskazał palcem na miejsce w którym moja przyjaciółka rozmawiała z jakimiś ludźmi. 
- Hej!! - dźgnęłam ją w bok - Wszystkiego najlepszego skarbie! Świetna impreza.
- Dzięki, jak pięknie wyglądasz! Każdy twój haha.
- Hhaha raczej twój, wyglądasz oszałamiająco. Jak cię Rick zobaczy...
- Ciii... - zamknęła mi ręką usta. - Jeszcze go nie ma.
- Ale będzie no nie?
- Będzie! 
- Nie mogę się doczekać jak cię zobaczy! - wypiszczałam.

     Zostawiłam ją samą z ludźmi, a sama podeszłam do baru, żeby wziąć drinka.
- Myślałem, że się bardziej postarasz. - natychmiast odwróciłam głowę w stronę mówiącego do mnie głosu. Była to najbardziej wkurzająca mnie osoba na świecie. Tak on. Bradley. Coś czuję, że nieźle się dzisiaj nachleję.
- Czego chcesz glonie? - parschnełam 
- Myślałem, że się bardziej postarasz i że będziesz wyglądać lepiej niż tylko źle. Chociaż w twoim przypadku to nawet dobrze. - zagotowało się we mnie, ale po dłuższym wpatrywaniu się w jego minę odpowiedziałam.
- ... Podoba ci się... Hahaha jesteś taki przewidywalny.
- Nie podoba mi się. - wypierał się dalej.
- Błagam cię, nie pogrążaj się. Wiem, że trudno ci powiedzieć komplement, nie wiem, może masz zbyt niskie poczucie pewności siebie. Nie martw się zrozumiałam. - po raz pierwszy poczułam, że to ja go zdenerwowałam. - Teraz wybacz, idę znaleźć jakiegoś przystojniaka do tańca. Przystojniaka, więc to nie możesz być ty. 
Podeszłam do Connor'a i zaczęliśmy tańczyć razem. Czułam jak mój organizm wypełnia alkohol. Dawno się tak świetnie nie bawiłam. Po kilku kieliszkach więcej, niby wiedziałam co się dzieje, ale jednak nie do końca. Podszedł do nas Bradley i przyciągnął mnie do siebie. Nagle włączyli wolniejszą muzykę. Chciałam się mu wyrwać ale widocznie bezskutecznie. Chwycił mnie w talii na znak, że chce ze mną tańczyć po czym poczułam od niego mocny zapach alkoholu. Cały czas patrzył mi w oczy, a ja po raz kolejny chciałam się mu wyrwać... A przynajmniej udawałam, że chciałam, bo jego dotyk sprawiał mi przyjemność. Trzymał mnie w talii dość mocno. W końcu mnie puścił i chwycił za rękę.
- Hej! Gdzie mnie prowadzisz? - zapytałam protestując
- Na pole.
- Po co?
- Żeby się przewietrzyć? - zapytał ironicznie
- Przewietrzyć? 
- Możesz nie zadawać tyle pytań? - odpowiedział pytaniem na pytanie.
Wyszliśmy przed budynek. Poczułam jak moje plecy dotykają ściany, a włosy opadają na ramiona, ponieważ chłopak ściąga z nich spinkę. Kładzie ręcę po obu stronach mojej twarzy i patrzy mi w oczy.
- Kłamałem, wyglądasz zajebiście.
- Bradley, odsuń się, jesteś pijany.
- Jestem pijany, ale wiem co robię.
- Nie sądzę. 
Chłopak przybliżył usta do mojej szyi i chciał ją pocałować. Nie protestowałam, bo mi się to podobało, możliwe, że jakbym nie była tak pijana, nie dałabym mu się nawet zbliżyć. Niestety, ktoś nam przerwał i pijany chłopak nie zrobił tego co zamierzał.
- Tu jesteście! - jakiś głos krzyknął w naszą stronę, a Bradley natychmiast oderwał się ode mnie. Na szczęście osoba, która to powiedziała, nic nie widziała. To był Tristan. - Szukamy was cały czas. Chodźcie gramy w butelkę. 
- Pewnie. - odpowiedziałam, chcąc tylko być daleko od pana Simpsona. Od jego dotyku. Nie chciałam tego. To znaczy chciałam, ale nie chciałam się do tego przyznać.
- Przyjdę za chwilę, tylko skoczę do łazienki. - oznajmił Bradley

*** 

Graliśmy w butelkę tak przez godzinę, a Bradley'a jak nie było tak nie ma. 
- Niech ktoś pójdzie go poszukać. - stwierdziła Natalie.
- Nie trzeba, jestem. - odezwała się zguba. 
- Gdzie ty byłeś? - zapytał zmartwiony Connor.
- Odświeżałem się. Okej gramy? - od razu było widać nowego chłopaka. Nie waliło od niego wódą na kilometr i potrafił ustać normalnie w miejscu przez dłużej niż 5 sekund. Czyżby już nie pamiętał, co wydarzyło się godzinę temu? Wygląda na to, że nie, bo obrzucił mnie tym samym złośliwym spojrzeniem co zawsze.




____________________________________________

Rozdział trochę dłuższy, ale po prostu mam wenę :D

FF Pod Wiatr - 04


04 - Spadaj Zboczeńcu




     Emily śpi jak aniołek, chociaż trochę chrapie. Gdzie jest mój pokój? Gdzie moje łóżko? Nie wypiłam tak dużo. To może dlatego, że jest ciemno? Zasrany Bradley. Chce mi się spać.


     Znowu to samo... Znowu to cholerne światło...
- Ale mnie boli głowa - mruknęłam cicho.
- Mnie też... - na dźwięk czyjegoś głosu natychmiast się zerwałam i spojrzałam na osobę leżącą po mojej prawej stronie. - Natalie? Co ty tu robisz?
- Tak się składa, że sama nie wiem. - zaśmiała się cicho, a ja położyłam się wzdychając i po kilku minutach zasnęłam na nowo.

***

Obudził mnie czyjś piękny, spokojny głos. To była Emily, która śpiewała piosenke Ed'a Sheeran'a - Perfect. Em ma piękny głos. Od zawsze obie uwielbiałyśmy śpiewać i robiłyśmy to razem, ale od kąt się wyprowadziłam nie robiłyśmy tego wcale. Przysłuchiwałam się kolejnym wyśpiewywanym przez nią zwrotką utworu i uśmiechałam się. Po jakimś czasie podeszłam do niej i mruknęłam.
- Będziesz piosenkarką.
- Hmm? - widocznie się wzdrygła i przestraszyła. - Kobieto nie strasz mnie tak.
- Hhaha przepraszam.
- Dlaczego tak uważasz?
- Ja to po prostu wiem. Śpiewasz tak pięknie, nie mogłoby być inaczej.
- Dziękuję. Też pięknie śpiewasz. - podbiegła do mnie i mnie przytuliła. Kocham moją siostrę.

***

    Wróciłam z zakupów. Zrobiłam trochę podstawowych zapasów do domu. Kiedy chciałam nalać sobie soku porzeczkowego potknęłam się o stołek i wylałam na siebie całą szklankę.
- CHOLERA! BRAWO JA! - wkurzyłam się i poszłam do pokoju się przebrać. Położyłam nogę na pufie, a na mojej nodze koszulkę którą miałam ubrać. Zdjęłam szybko brudną bluzkę, która przemakała na drugą stronę przez co czułam sok na swojej skórze.
- No no. - natychmiast przestraszona odwróciłam za siebie głowę i zobaczyłam za sobą leżącego na moim łóżku nie kogo innego jak Bradley'a Simpson'a. Natychmiast się ubrałam, modląc żeby to był tylko sen.
- Myślałem, że jesteś raczej płaska, desko. - podniosłam brew.
- CO TY TU ROBISZ DO CHOLERY ZBOCZEŃCU? - zaczęłam się wydzierać
- Nie denerwuj się tak. Złość piękności szkodzi. - znowu pokazał ten swój łobuziarski uśmiech co mnie jeszcze bardziej wkurzyło.
- PYTAM CO TY TU ROBISZ, GŁUCHY JESTEŚ?
- Wyluzuj, przyszedłem do Natalie. - zaczął bawić się swoimi loczkami leżąc niczym Rose z Titanica.
- Wyluzuj? Właśnie leżysz na moim łóżku i mnie podglądałeś i mówisz żebym się wyluzowała?
- Fajne? - nagle wyjął z pod pachy moje czarne stringi, a ja od razu znieruchomiałam i zalałam się purpurą. W tym momencie mój gniew osiągnął poziom maximum. - O oł.
- ODDAJ MI TO LEPIEJ.
- Ładne, może założysz? - chłopak jak gdyby nigdy nic dalej leżał na łóżku i i wymachiwał moją bielizną na prawo i lewo.
- Ładne, bo moje. A ty możesz tylko pomarzyć. - udawałam jednak, że mnie to nie rusza, żeby nie sprawić mu satysfakcji.
- No weź, chcę cię w tym zobaczyć. - wstał i podszedł blisko do mnie, w tym momencie jeszcze raz machnął mi stringami przed oczami i zrobił największy uśmiech na jaki było go stać.
- Jakim prawem, grzebałeś w moich rzeczach? Mama cię nie nauczyła kultury?
- Nie mieszaj w to mojej mamy okej? Myslałem, że to pokój Nat. Ale miałem jednak cichą nadzieję, że cię tu zastanę.
- Pff. - prychnęłam mu w twarz i patrząc przez kilka sekund mu w oczy, odwróciłam się, podeszłam do pufy i siadłam. - Skoro już wiesz, że to jest mój pokój to wyjdź. Na te słowa chłopak skrzywił się.
- Nie chcę.
- Nie obchodzi mnie to czy chcesz czy nie, po prostu wyjdź. - co za koleś. W tym momencie weszła do pokoju moja siostra, która gdzieś musiała cały czas siedzieć w mieszkaniu.
- Emm... Dzień dobry? - powiedziała zaskoczona wizytą gościa.
- Hej, aniołku, jestem Bradley. - poważnie? Niech ten frajer nie przylizuje się do mojej siostry.
- Chwila... - urwała jakby się nad czymś zastanawiała. - Ja cię znam. Ty jesteś z tego zespołu The Vamps. Słucham was, jesteście świetni. - w tym momencie pan Bradley popatrzył na mnie z zadziornym uśmieszkiem.
- Widocznie znasz się na muzyce, nie to co niektórzy. - jego wzrok skierował się na mnie, a Emily kompletnie nie wiedziała o co chodzi.
- Dziękuję. - powiedziała z uśmiechem.
Usłyszeliśmy dźwięk klamki, a potem krzyk Natalie.
- JESTEM! - Bradley wyszedł w końcu z mojego pokoju i ruszył w stronę swojej siostry. Dał jej buziaka w policzek i jakieś klucze do ręki. Również poszłam się z nią przywitać.
- Hej Nat.
- Okej, ja już pójdę. - stwierdził chłopak, a przy wyjściu szepnął mi na ucho. - Kiedyś, aż sama będziesz chciała mi się pokazać w tych stringach.
Na te słowa wytrzeszczyłam oczy.
- Co za debil! - nie zwróciłam uwagi, że Nat stoi zaraz obok mnie i słyszy moje wyzwisko na jej brata.
- Mary, co jest?
- Lepiej siadaj, bo jak ci coś powiem to zlecisz.
Po mojej dosyć zwięzłej opowieści, która miała miejsce kilkanaście minut temu, o której chciałam już zapomnieć, Natalie siedziała nieruchomo z obiema brwiami w górze.
- Ale Bradley? Ten Bradley?
- Nie, tamten - powiedziałam ironicznie.
- Nie rozumiem czemu się tak zachowuje w stosunku do ciebie. Zawsze jest taki miły dla dziewczyn. Może po prostu mu się podobasz? - uśmiechęła się delikanie.
- Powiedz, że sobie jaja robisz. Ja? Jasne. Tak się nie zachowuje w stosunku do dziewczyny, która się komuś podoba.
- Masz pewnie racje. Co ja gadam, ale porozmawiam z nim o tym.
- Sorry, ale naprawdę go nie ciepię.
- Nienawidzę go!! - pomyślałam
- Nie dziwie ci się. - stwierdziła przyjaciółka.







sobota, 23 grudnia 2017

RoadTrip TV

Kocham tych panów bardzo mocno. ↓↓ Mają ogromny talent i są wspaniałymi ludźmi. W środę minęło mi z nimi 3 miesiące. ❤💝



FF Pod Wiatr - 03


03 - Poznanie 


     Dobra, tym razem będę miła. Pomyślałam i wyciągnęłam rękę z wymuszonym uśmiechem.
- Hej, Mary jestem, miło mi poznać - powiedziałam najmilszym tonem jakim umiałam. Chłopak tylko uniósł brew, cały czas trzymając ręce w kieszeni, co świadczyło o jego jakże wspaniałej kulturze.
- Bradley. Dla przyjaciół Brad. Ale ty mów do mnie Bradley. - po tych jakże chamskich słowach nie mogłam się powstrzymać, żeby mu nie odpowiedzieć czegoś jeszcze bardziej chamskiego, ale na szczęście wtrąciła się Natalie, która nam się cały czas przyglądała.
- Brad, głupi jesteś? Co to miało znaczyć? 'Ale ty mów do mnie Bradley'? Poważnie? Zazwyczaj jesteś miły. - stwierdziła zażenowana dziewczyna.
- Zazwyczaj, to... - nagle do pomieszczenia weszli pozostali członkowie zespołu, przerywając nam dyskusje. 
- Witam panie. - powiedział najstarszy i najwyższy, widocznie też jedyny z kulturą, brunet. - Jestem James - uśmiechnął się patrząc w moją stronę.
- Natalie, nie przedstawisz nam koleżanki? - wtrącił perkusista. Bradley patrzył tylko zły na chłopaków, że przyjęli mnie tak ciepło, czego on nie potrafił zrobić. Właściwie, za kogo on się uważa? Za jakiegoś super celebryte, który może nie szanować kogoś jak mu się nie spodoba? Nie, nie jest i  nie może. 
- Ahh, tak chłopaki. To jest moja cudowna przyjaciółka Mary!
- Hejkaa! - tym razem z prawdziwym uśmiechem podniosłam rękę do góry i lekko nią machnęłam na przywitanie.
- Mary, więc tak. To jest Tristan... - pokazywała kolejno na chłopaków i wymawiała ich imiona. - Connor i  James.
- Miło mi was poznać. - dodałam nieśmiało.
- Nam ciebie też. - zaśmiał się uroczo niski brunetoblondyn.

W tym momencie zadzwonił mój telefon, a na ekranie wyświetliło się imię 'Emily'. Odebrałam.
- Mary, kiedy będziecie?
- Skarbie, już się zbieramy.
- Okej, ja idę spać jak coś.
- Nie ma sprawy, pa
- Pa.

- Skarbie? - zapytał podejrzliwie dalej wkurzony brunet, a ja zupełnie ominęłam jego pytanie, chcąc, żeby myślał, że dzwoni do mnie chłopak.
- Natalie, wracamy?
- Tak, pewnie. Pa chłopaki do zobaczenia. - przytulała każdego chłopaka z osobna na pożegnanie, a ja widząc, że Connor wyciąga do mnie ręce zrobiłam to samo z każdym. Noo.. Każdym, oprócz tego rozwydrzonego bachora, który tylko gapił się na mnie bez jakiegokolwiek odzewu.
Już miałyśmy wychodzić, gdy nagle podszedł do mnie Brad i chwycił mnie za ręke.
- Skarbie, a ze mną się już nie pożegnasz? - rzucił mi łobuziarski uśmiech. Wyrwałam mu ręke, ale po chwili zastanowienia, chciałam, żeby myślał o mnie przez całą noc. Przybliżyłam się do niego i pocałowałam czule w policzek, a potem szepnęłam do ucha: 'Naucz się lepiej śpiewać skarbie'. Rzuciłam mu krzywe spojrzenie i wyszłam.




  

***

Już niedługo koniec roku. Będę wolna. Koniec szkoły, bo jestem na ostatnim roku. Coś cudownego. Trochę boje się odpowiedzialności jaka na mnie spadnie dotyczącej pracy, ale myślę, że jakoś sobię poradzę. Zawsze sobie radziłam, więc czemu tym razem miałoby być inaczej?

___________________________________________
Dziękuję za czytanie, do następnego!! ❤


FF Pod Wiatr - 02

   

02 - Zabawa


     Until Music. Jak ja kocham to miejsce. Świetni ludzie, dobra zabawa, fajna muzyka... No jeśli nie gra ten amatorski zespół. Czterech chłopaków, żaden nie umie śpiewać. Grają co sobotę. Na szczęście dziś jest piątek i nie będę musiała słuchać ich wycia, a dobrze się zabawię z Natalie. Już na wejściu widzę, że moja krótka czerwona sukienka przyciąga wzrok facetów. Zazwyczaj nie noszę takich rzeczy, a raczej bluzy i jakieś wygodne, najlepiej czarne, rurki. Dzisiaj, na ten wieczór nawet pomalowałam usta, a moje długie brązowo-bląd włosy lekko podkręciłam.

     Poszłyśmy z przyjaciółką do baru, żeby przywitać się z dobrze znanym nam kolegą, który tu pracuje. Zawsze na początek dobrej zabawy w tym klubie stawiał nam darmowe drinki. Tym razem też nie zrobił inaczej.
- Najpiękniejsze dziewczyny jakie znam, hej! - zaczął 20-latek z wielkim uśmiechem jak tylko nas zobaczył.
- Hej Rick, co tam? - odpowiedziała Natalie, a ja przyglądałam się ich rozmowie. Znam ją długo i wiem kiedy jej się ktoś podoba, tak było i tym razem. Chociaż barman jest od niej młodszy, jej to z pewnością nie przeszkadza, a ja... Jak najbardziej popieram, jeśli tylko ma być szczęśliwa.
- Nie wiem czy wiecie, ale dziś zamiast normalnego piątku zagra ten zespół 'The Vamps'. - powiedział dokładnie przyglądając sie naszej reakcji.
- Błagam powiedz, że żartujesz - zaczęłam zdziwiona - oni w ogóle nie znają się na muzyce.
- Mary, daj spokój, tam gra mój brat i uważam, że są naprawdę dobrzy. - tak, jeden z członków zespołu to brat Natalie. Niejaki Bradley. Brunet z loczkami o błyszczących, czekoladowych oczach. Nie wiem czemu, ale jak o nim myślę wykrzywia mi się twarz na 'NIE'. Nie lubię go. Jest wredny, chamski i.. Nie wiem. Po prostu go nie lubię.
- Nat, mi się nie podoba jak grają, a ty nie jesteś obiektywna, bo to twój brat.
- Jak uważasz. Są różne gusta. - odpowiedziała całkiem olewająco moja przyjaciółka.

- PANIE I PANOWIE! - nagle na scene wszedł jakiś facet, którego nie znam i zaczął zapowiadać zespół, który ma zaraz wejść przed widownie. Natychmiast wszyscy odwrócili głowę w jego stronę i przyglądali się każdemu jego ruchowi. - Zapraszam na scene, dobrze wam już znany zespół. Przed wami THE VAMPS!

Zamknęłam oczy poirytowana, próbując jakoś wytrzymać, moim zdaniem, fatalne głosy.

- Chodź Mary, podejdźmy bliżej - Natalie chwyciła mnie za rękę i pociągła pod samą scenę zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć. Stwierdziłam, że schowam niezadowolenie do kieszeni i spróbuję się dobrze bawić, mimo tej okropnej muzyki.
Nie było tak źle. W połowie koncertu przestałam myśleć o muzyce i zaczęłam tańczyć z przyjaciółką. Bawiłyśmy się bardzo dobrze. W końcu koncert się skończył.
- Chodź, pogratulujemy Brad'owi fajnego koncertu.
- Zwariowałaś? Nie idę do niego.
- Nie rozumiem dlaczego go nie lubisz, skoro nigdy w życiu z nim nie rozmawiałaś. On jest bardzo sympatyczny, zobaczysz.
- Przekonamy się. Prowadź.

***

- NATALIEE!! - krzyknął dość głośno w stronę dziewczyny, Bradley nawet mnie nie zauważając.- Kopę lat hahah.
- Daj spokój, widzieliśmy się wczoraj, idioto. - nie wiadomo gdzie podziali się inni członkowie zespołu, których nawet znoszę, dlatego stałam z tyłu jak kołek.
- Aha, Brad - Natalie odwróciła się w moją stronę pokazując na mnie palcem. - To jest moja przyjaciółka o której tyle ci opowiadałam, Mary.

Chłopak zilustrował mnie w nieprzyjazny sposób od góry do dołu, a potem od dołu do góry. Mówiąc inaczej, zjechał mnie wzrokiem. Jak ja go nie lubię!




______________________________________________
Dziękuję za czytanie. Przepraszam, że tak długo nie było rozdziału, ale nie widzę tu zbyt dużej aktywności i nie mam motywacji :( Mimo wszystko jest mi niezmiernie miło jeśli ktoś przeczytał moje FF. Dziękuję ❤

sobota, 28 października 2017

Historia Katelyn.

      Katelyn jest sierotą. Jej rodzice oddali ją do domu dziecka jak tylko się urodziła. Po prostu nie byli przygotowani do tak odpowiedzialnej roli. Gdy skończyła 16 lat uciekła. Chciała się usamodzielnić, zbudować swój własny dom i założyć rodzinę. Dziewczyna ma wspaniały głos, o czym dobrze wie, ale boi się to wykorzystać. W przyszłości chciałaby założyć zespół, ale wątpi, żeby to było możliwe. Jej hobby to granie na basie i fortepianie. Lubi też naturę i zajmuję się ziołami. Aktualnie dąży do swoich marzeń, a przynajmniej planuje, bo śpi po ławkach (xd).



💝💝💝💝💝💝